Jak rozmawiać z dzieckiem o trudnych emocjach?

Pojawienie się pierwszych słów to zapowiedź bardziej efektywnej komunikacji między dzieckiem a rodzicem. Pomimo rozwoju języka, skuteczne porozumiewanie się nadal może stwarzać trudności dla obu stron. Jak sprawdzić, czy Twoja komunikacja z dzieckiem jest dobra i efektywna? Warto zastanowić się nad tym, jak wygląda dialog z dzieckiem. Czy nie pojawiają się w nim komunikaty, które – choć podyktowane troską – działają jak komunikacyjne blokady?

                                                                                                                      Dziecko się emocjonuje, a rodzic na to…

Dziecko, które przeżywa silne emocje, porażkę lub mierzy się z problemami, może sprawiać wrażenie potrzebującego wskazówek. Dorośli często czują się w obowiązku dać konkretną radę, zmobilizować („Weź się w garść, nic się nie stało”), albo podać przykład dobrego zachowania z własnego doświadczenia („Gdybym był na twoim miejscu…”). Innym razem mogą przytłoczyć szeregiem pytań, na które dziecko może nie być gotowe. Choć takie reakcje świadczą o trosce, dziecko może się przeciw nim zbuntować lub poczuć jeszcze gorzej. Może nawet nabrać przekonania, że jego zachowanie i postrzeganie sytuacji nie spełnia rodzicielskich oczekiwań.

Widok zmartwionego i cierpiącego dziecka nie jest łatwy do zniesienia – dlatego silną pokusą jest pocieszanie i odwracanie uwagi. Jeśli jednak dziecko wyraża złość na nauczyciela, żal z powodu przegranego meczu albo smutek po utracie ukochanej zabawki, próby zmiany tematu mogą przynieść jedynie krótkotrwały efekt. Dziecko ominie natomiast ważną lekcję konfrontacji z własnymi emocjami. Ukojenia nie przyniosą też próby pocieszenia („Wszystko będzie dobrze”), które realnie nie rozwiązują problemu. Nic nie dają także racjonalne i suche wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, które jednak nie pomagają radzić sobie z emocjami.

                                                                                                                     Świat z perspektywy 1 m wzrostu

Perspektywa dorosłego stwarza również pokusę osądzenia sytuacji oraz zachowania dziecka - „Zrozumiesz, jak będziesz starsza”. Czasami łatwo zapomnieć, że postrzeganie świata oczami kogoś mierzącego trochę ponad metr, różni się znacząco od spojrzenia dorosłej osoby – dlatego dobry dialog powinien zakładać próbę przyjęcia perspektywy dziecka i wejścia na chwilę w jego rolę.

                                                                                                                        Dobre komunikaty

Jak to osiągnąć? Czym zastąpić nieefektywne komunikaty i uzupełnić relację z dzieckiem o dialog oparty na uważności i empatii?

Przede wszystkim warto użyć technik związanych z aktywnym słuchaniem, które sprawiają, że rozmówca ma szansę poczuć się ważny i wysłuchany. Podczas rozmowy z dzieckiem, dobrym początkiem będzie nawiązanie kontaktu wzrokowego – dostosowanie pozycji do wzrostu dziecka powinno ułatwić patrzenie w oczy. Żeby się przekonać, jak ważne jest to dla przebiegu rozmowy, wystarczy usiąść na podłodze i spróbować poprowadzić poważną rozmowę z kimś stojącym ponad nami. Nikt nie czułby się komfortowo. Gdy możesz swobodnie spojrzeć drugiej osobie w oczy, wzmacniane jest poczucie szacunku i zaufania. Dziecko z pewnością odczuje zaangażowanie, gdy wyrazisz zainteresowanie, podążając za opowieścią – dopytując o niektóre aspekty, zadając konkretne pytania i zachęcając do rozwijania wątków („Jak sądzisz, jak do tego doszło?”, „Powiesz mi coś więcej na ten temat”?).

                                                                                                                  Parafraza – królowa uważnego słuchania

Warto powtórzyć w skrócie wypowiedź dziecka, upewniając się, czy została dobrze zrozumiana – „A więc mówisz, że…” – to pozwoli uniknąć nieporozumień. Ważnym elementem dialogu z dzieckiem jest odzwierciedlanie jego uczuć – nazywanie emocji, które wiążą się z doświadczaną sytuacją i próba opisania tego, dlaczego dziecko czuje się w określony sposób („Czy jesteś rozczarowany, bo Kasia nie zaprosiła cię na przyjęcie?”). Pomoc w nazwaniu uczuć wpłynie pozytywnie na rozwój słownika emocjonalnego dziecka, dzięki któremu będzie ono stopniowo „oswajało” swoje emocje. Takie narzędzie przyda się szczególnie wówczas, gdy będzie przeżywało silne i czasem trudne, emocje. Pomoże dziecku otworzyć się na dalszy dialog i może być doskonałym wstępem do zrozumienia postępowania swojego i innych – do rozwijania inteligencji emocjonalnej.

Stosowanie wyżej wymienionych technik wymaga od rodziców wiele odwagi oraz zaufania, że dziecko jest wystarczająco kompetentne, by rozwiązywać swoje problemy oraz że ma prawo przeżywać wszystkie rodzaje emocji – także te, które wydają się za trudne dla dziecięcego wieku. Nagrodą za wysiłek jest jednak bezcenna – porozumienie w relacji z dzieckiem i wzajemna otwartość.

                                                                                                                     Najważniejsza jest uważność

Komunikaty kierowane do dziecka kształtują jego rozwój. Liczy się świadomość i uważność, ale też warto pamiętać, że tak, jak mówi toksykologia – to dawka decyduje o szkodliwości substancji. Nie należy więc sporadycznych przypadków tzw. języka nieakceptacji traktować jako rodzicielskiej porażki. Pojedyncza sytuacja nie sprawi od razu, że dziecko będzie miało problemy z samooceną lub trudności w szkole. Warto jednak uważnie przeanalizować podejście do rozmów z najmłodszymi. Aby to te budujące dobre porozumienie stały się standardem codziennej komunikacji. W ten sposób rozmowa stanie się bardziej satysfakcjonującymi i dla małych, i dla dużych.


Przedszkolak na tropie samodzielności

NIEPOZORNE KROKI MILOWE

Maluch, który po raz pierwszy trafia łyżką do własnych ust (a przy okazji rozmazuje sobie na buzi połowę jej zawartości) to nie tylko uroczy i zabawny widok. To także ważna informacja płynąca od dziecka do jego rodziców: „Mamo, tato, jestem na tropie samodzielności!”.

Niezależność od otoczenia oraz umiejętności, które pozwalają nam realizować pasje i stawiać czoła wyzwaniom to bezcenna zdobycz w rozwoju każdego dziecka. Aby jednak dziecko mogło cieszyć się korzyściami, jakie daje samodzielność, najpierw musi się jej nauczyć. Niekoniecznie samodzielnie.

RODZIC – WZÓR

Rodzice to nie tylko źródło informacji, motywacji i wsparcia – to także wzór, który jest nieustannie obserwowany i naśladowany. Dobrze, gdy dziecko widzi w jaki sposób rodzice podchodzą do pojawiających się wyzwań – szukają najlepszego rozwiązania i starają się wprowadzić je w życie, ale też umieją poprosić o pomoc innych.

Można przy dziecku przyszyć guzik, wkręcić żarówkę albo pokazać mu, jak zdobyć informacje potrzebne do poradzenia sobie z problemem. Jeśli dziecko będzie miało szansę obserwować kreatywne strategie radzenia sobie z problemami, nauczy się aktywnej postawy wobec napotykanych trudności. By jednak mogło poćwiczyć nowe umiejętności, musi mieć przestrzeń do eksperymentowania.

NAJWIĘKSZE WYZWANIE – NIC NIE ROBIĆ

Kiedy np. dziecko podejmie decyzję o wzięciu sprawy w swoje ręce i ochoczo zabierze się do obierania mandarynek na rodzinną sałatkę, rodzic stanie w obliczu ogromnego wyzwania by… nic nie zrobić. Chociaż z pewnością chciałby udzielić cennych wskazówek na temat tego, jak wykonać zadanie szybciej i bardziej schludnie. Powstrzymanie się od ingerencji może przynieść jednak wiele korzyści – badania sugerują, że rodzice dzieci o wysokim poziomie samodzielności, to ci, którzy nie udzielają zbyt wielu wskazówek ani nie wyręczają. Reagują wtedy, gdy zagrożone jest bezpieczeństwo dziecka, czyli wówczas, gdy np. maluch w celu urozmaicenia kuchennych przygód sięga po nóż do steków. Zostawmy więc udzielanie instrukcji na inną okazję – a spontaniczna aktywność niech będzie polem do samodzielnego odkrywania swoich możliwości.

EFEKTYWNE POCHWAŁY

Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by dziecko pochwalić! Ale pochwała pochwale nie równa – unikaj przypisywania cech („sprytna”, „zaradny”) – skup się raczej na postawie, chwal za to, że podejmuje nowe wyzwania albo robi coś samodzielnie. Jeśli chcesz zwrócić uwagę na efekt, niech nie będzie to coś ogólnego („ładnie, fajnie”), lecz konkretnego – np. „obrałeś te owoce bardzo dokładnie”. Dzięki temu budowanie samodzielności zyskuje pozytywne tło, które w przyszłości zachęci dziecko do

dalszych niezależnych działań. Pochwała to tylko nagroda zewnętrzna – jej brak nie czyni doświadczenia bezużytecznym!

Najbardziej wartościowa jest tutaj nagroda płynąca z wewnątrz – jeśli dziecko otworzy mocno zakręcony słoik z masłem orzechowym, akurat w chwili, gdy jego rodzice będą w innym pokoju, i tak dostanie za to nagrodę (pomijamy kwestię, prawdopodobnie nieuprawnionego, dostania się do słodkości): poczucie, że coś od niego zależy, że ma wpływ na otaczający go świat.

Samodzielność ma wiele imion – na początku sukcesem na polu budowania niezależności jest zakładanie skarpetek, potem sznurowanie butów, wreszcie heroiczna walka z zamkiem błyskawicznym. Warto jednak pamiętać, że samodzielność dotyczy również krytycznego myślenia, wyciągania wniosków, kontaktów z innymi i współpracy. Wspieranie tego aspektu rozwoju u najmłodszych, stanowić będzie fundament dalszego rozwoju samodzielnego działania i myślenia


„PAMIĘTAM, ŻE ZAPOMNIAŁEM” – o wspieraniu dziecięcej pamięci

Badacze pamięci dowodzą, że człowiek może pamiętać doświadczenia nawet z czasów, gdy był jeszcze w brzuchu matki – noworodki bowiem preferują głos matki od głosów innych kobiet, zdecydowanie wolą też słuchać języka ojczystego niż obcego. Znajomość imponujących możliwości ludzkiej pamięci nie ułatwia zrozumienia, dlaczego nasz siedmiolatek potrzebuje dwóch godzin na nauczenie się dziesięciu angielskich słówek. Co warto wiedzieć o dziecięcej pamięci, żeby pomóc dziecku efektywnie nią zarządzać?

Nie proś ośmiolatka o zapamiętywanie

Dziecko w imię wyższej wartości (czyli zabawy) uruchamia procesy pamięciowe i może bezbłędnie wyrecytować zasady podwórkowej gry albo ustalenia dotyczące zabawy w dom. Jednocześnie nie potrafi sobie poradzić z zadaniem, w którym zostało poproszone o zapamiętanie serii obrazków czy słów. Dzieje się tak dlatego, że u młodszych dzieci najskuteczniejsza jest pamięć mimowolna, czyli taka, która tworzy ślady pamięciowe podczas aktywności nieskoncentrowanej na zapamiętywaniu. Dopiero około 10. roku życia dominować zaczyna pamięć dowolna, czyli taka, którą można uruchomić „na życzenie”. Jaki z tego wniosek dla najmłodszych uczniów? Zadania wymagające zapamiętania warto organizować w sposób niebezpośrednio związany z samym uczeniem się na pamięć. Zamiast tego można zaproponować zabawę z materiałem, który ma być zapamiętany.

Zaufaj szkolniakowi, sprawdź przedszkolaka

Pokaż przedszkolakowi zbiór obrazków, a on rzuci na nie okiem i zapewni, że zapamiętał wszystkie. Dzieci w tym wieku nie potrafią jeszcze oceniać własnych kompetencji pamięciowych, przeceniają swoje możliwości. Jeśli okoliczności wymagają od czterolatka zapamiętania pewnych treści, warto zorganizować mu aktywność ułatwiającą zapamiętywanie, a potem sprawdzić przyswojenie materiału. Na pytanie „Zapamiętałeś?” przedszkolak, niezależnie od rzeczywistego stanu swojej wiedzy, najpewniej odpowie „tak”.

Skrój strategię na miarę możliwości

Nastolatek zapamięta więcej treści niż przedszkolak, bo skorzysta z bardziej wyrafinowanych metod zapamiętywania. Na przykład z elaboracji, czyli wytwarzaniu skojarzeń między hasłami. Użycie złożonej strategii jest warunkowane odpowiednim etapem rozwoju – do 7. roku życia dzieci nie korzystają z żadnych strategii pamięciowych. Nawet, jeśli znają nazwy obiektów, które mają zapamiętać, nie nazywają ich i nie powtarzają – pomimo posiadania zasobów, nie potrafią jeszcze z nich korzystać. Strategie pamięciowe pojawiają się stopniowo – siedmiolatki zaczynają powtarzać, dziesięciolatki organizować treści, nastolatki korzystają z dobrodziejstw skojarzeń. Istotne jest dopasowanie techniki do możliwości. Dziecku, które już potrafi nazywać przedmioty, możemy zasugerować powtarzanie, nie oczekujmy jednak stosowania bardziej wymagających metod. Nowe metody nauki warto więc tworzyć na bazie bieżących możliwości dziecka. Warto pamiętać, że rozwój strategii towarzyszy coraz lepszym efektom w zapamiętywaniu. Monitorowanie i wspieranie tego procesu może przynieść wiele korzyści – edukacyjnych i nie tylko.

 

Bibliografia

Jagodzińska, M. (2013). Psychologia pamięci: badania, teorie, zastosowania. Gliwice: Wydawnictwo Helion


Mówić po dziecięcemu - dlaczego dzieci nas nie rozumieją?

Czasami trzeba powtórzyć coś dwa razy. Hałas w pokoju obok, słaby zasięg, chwilowa niedyspozycja artykulacyjna spowodowana niespodziewanym ziewnięciem? Pestka. Frustrująco robi się wtedy, gdy powtarzasz coś z uśmiechem, a w odpowiedzi nie widzisz ani odrobinki zrozumienia. Mówisz coś trzeci raz, powoli i wyraźnie, a dziecko wygląda tak, jakby widziało cię po raz pierwszy. Jak pozbyć się supermocy niewidzialności i mówić tak, by dziecko rozumiało?

Krótka piłka

Umiejętność rozumienia coraz bardziej skomplikowanych treści rozwija się wraz z wiekiem oraz bogactwem mowy. Dlatego od pierwszych dni życia warto do dziecka dużo mówić (mowa u niemowląt rozwija się tylko w kontakcie z drugim człowiekiem! Piosenki dla dzieci i audiobooki z bajkami tutaj nie pomogą). W miarę dorastania warto dawać dobry przykład, używając zróżnicowanego języka i stwarzając okazję do poznawania nowych słów. Gdy jednak przychodzi do wypełniania obowiązków albo sytuacji wymagających skupienia, wszyscy wolimy proste komunikaty. Zamiast rozwlekłego monologu pełnego stylistycznych figur i dygresji, lepiej jest usłyszeć trzy zdania pełne treści, za to w oszczędnej formie. Dzieci są radykalnymi fanami prostych komunikatów.

Grzeczny, czyli jaki?

W naszych dorosłych umysłach pewne słowa, nawet niekoniecznie przejrzyste i zrozumiałe, mogą mieć nadane znaczenie, które czyni je użytecznymi w rozmowie. Każdy ma jakieś ogólne wyobrażenie, co znaczy słowo „grzeczny”, chociaż to słowo jest bardzo obszerne. Dla niektórych większe znaczenie w grzeczności może mieć sprzątanie po sobie, dla innych otwieranie drzwi kobietom albo ustępowania miejsca starszym. Często to słowo jest po prostu dopasowywane do sytuacji.

Nie rób tego tutaj. Zrób gdzieś indziej

Zakazy, które mają być dla dziecka wskazówką odnośnie właściwego zachowania, też mogą być kłopotliwie. Zachowanie, do którego staramy się dziecko zniechęcić, warto zastąpić innym, bardziej adekwatnym. Jeśli odbierasz dziecku jakąś możliwość, zaoferuj mu inną. Uważny rodzic przestrzega „Nie wycieraj rąk o spodnie”. No dobrze, to w co? W polu widzenia jest jeszcze obrus. Dużo bardziej pomocne okazuje się „Wytrzyj ręce w serwetkę, leży na stole”.

Formułowanie odpowiednich, adekwatnych dla możliwości dziecka i jego wieku komunikatów to nie tylko oszczędność czasu i uniknięcie frustracji, która w razie nieporozumienia dotknie obie strony. To też łatwy sposób na uniknięcie dawania dziecku zakazów. Dzięki ubieraniu naszych rad w formę wskazówek, a nie zdań zaczynających się od „Nie”, dziecko uniknie wrażenia, że wszystko robi źle – za to będzie mogło odebrać nasze rady jako pomoc i wsparcie.


Kogo może zastąpić smartfon

Szybka kariera smartfonów postawiła na nogi wielu specjalistów, którzy zwracają uwagę nie tylko na korzyści, ale również na zagrożenia z nimi związane. Popularność szybko zyskał termin fonoholizm, czyli uzależnienie od telefonu. Warto jednak wiedzieć, jakie są bardziej subtelne objawy nieprawidłowej relacji z telefonem – i jak na nie reagować.

Przyjaźń czy toksyczny związek?

Trudno dziś oczekiwać od dziecka, by sięgało wyłącznie po analogowe zabawki. W końcu przez cały dzień obserwuje rodziców, którzy ze smartfonem w dłoni odpisują na maile, umawiają wizyty do lekarza i płacą rachunki. Wibrowanie telefonu przypomina o wypiciu szklanki wody czy złożeniu urodzinowych życzeń. W wielu przypadkach smartfon to wygodny i szybki sposób na zarządzanie naszą rzeczywistością – ważnym zadaniem rodzica jest nauczenie swojej pociechy, jak rozsądnie korzystać z telefonu. A gdyby tak wykorzystać go w realnych potrzebach? Takich jak:

  • przypomnienie o sprawdzianie,
  • komunikatory do kontaktów z przyjaciółmi,
  • może jakaś aplikacja do edycji zdjęć dla małego fana grafiki i fotografowania,
  • nauka języków, poznawanie nowych kultur,

Na pewno się przydadzą. Ważne jednak, by młody użytkownik smartfona, oczarowany jego możliwościami, nie pozwolił na całkowite uzależnienie swojego funkcjonowania od płaskiego ekranu. Warto porozmawiać z dzieckiem czy telefon faktycznie ułatwi mu naukę albo realizowanie pasji czy służy do wypełniania czasu, nie niosąc ze sobą żadnych korzyści.

Ile godzin to uzależnienie?

Czas, jaki dziecko spędza z telefonem przed oczami, nie zawsze jest rzetelną informacją na temat tego, czy jego związek ze smartfonem mieści się w granicach normy, czy powinien zwrócić uwagę rodzica. Nie będzie też niczym złym, jeśli córce jednorazowo zdarzy się zatonąć w niebieskim ekranie na całe popołudnie, oglądając zdjęcia najrzadszych ropuch Azji. Kiedy jedenastolatek, zmęczony po niezwykle ciężkim dniu, rzuca się na łóżko i przesuwa palcem po ekranie, możemy założyć, że chwilowo naprawdę nie ma siły na nic innego. Jeśli jednak zaczyna stawać się to jego codziennością, a kilka godzin dziennie ze smartfonem to nowa tradycja, przyda się rozmowa na temat tego, dlaczego telefon stał się taki ważny.

Telefon-terapeuta…

Jeśli dziecko zaczyna systematycznie spędzać więcej czasu zatopione w błękitnym ekranie, jego smartfon z trudem radzi sobie z ilością ściągniętych aplikacji, a inne obszary życia (nauka, przyjaciele, obowiązki domowe) zaczynają schodzić na drugi plan, warto podjąć interwencję. Pomocne może być dotarcie do przyczyny zmiany zachowania. Niektóre dzieci spędzają dużo czasu z telefonem, ponieważ nie potrafią samodzielnie organizować sobie czasu – zamiast więc planować aktywności, zaliczają kolejne etapy ulubionej gry. Te maluchy, które wcześnie zaczęły korzystać z telefonu, mogą być przyzwyczajone do migoczących efektów na ekranie i szybkiej zmiany kompozycji, dlatego mniej stymulujące sposoby na spędzanie czasu mogą wydawać im się nudne.

…i Rodzic-Ratownik

Odcięcie dostępu do sieci albo wyznaczenie godziny dziennie na korzystanie z telefonu nie rozwiąże problemu – bo telefon bardzo często bywa jedynie sposobem na wyrażenie problemu, ale nie jest nim sam w sobie. Warto nauczyć dziecko aktywnego rozwiązywania problemów czy twórczej organizacji czasu, a technologię traktować jako ułatwienie w realizacji potrzeb. Dzięki temu dziecko będzie mogło korzystać z jej dobrodziejstw, nie ryzykując, że świat cyfrowy wciągnie go zbyt głęboko.


Jak oderwać dziecko od komputera czy telewizji?

Nowoczesne technologie pochłonęły do reszty nasze życie i stały się ułatwieniem pracy, nauki, urozmaiceniem zabaw i wolnego czasu – naszego i naszych dzieci. Internet i telewizja to najpotężniejsze kanały przepływu informacji, do których dostęp jest dziś banalnie prosty. Jego dostępność zrewolucjonizowała nas samych i choć jesteśmy tego świadomi, często mówimy dosyć! Zdrowy rozsądek podpowiada nam, że istnieją też inne formy spędzania wolnego czasu.

Jak swój czas spędzają dzieci?:

  • Kiedy już wyłączy komputer, serfuje dalej po Internecie, za pomocą telefonu
  • W trasie pod ręką, sprawdzi się tablet
  • W wolnej chwili czas na telewizję, może konsola
  • Na ręce - w razie czego smartwach
  • W uszach dobrze sprawdza się Mp3.

Zdroworozsądkowo i słusznie, musimy być w stanie oderwać dzieci od wymienionych nowinek i gadżetów technologicznych, w określonych momentach dnia, porach i okolicznościach. Chociaż bywa to dosyć trudne. Co możemy w tej sytuacji zrobić?
Więcej Info


Jak się uczyć, żeby się nauczyć?

Jedynka usprawiedliwiana zaskakującą formą sprawdzianu? A może „przeuczenie” jako główny sprawca osłabienia motywacji i niskich wyników? To mogą być rezultaty niewłaściwego doboru strategii uczenia się i braku wiedzy na temat tego, jak efektywnie się uczyć. Warto wiedzieć, co podpowiedzieć dziecku, które coraz mniej chętnie zagląda do książek.

Nauka w szkole skoncentrowana jest na przyswajaniu wiedzy oraz nabywaniu umiejętności – często jednak uczniowie nie wiedzą, jakimi instrumentami posługiwać się podczas nauki. Korzystają z bardzo nieefektywnych metod – mogą one doprowadzić do obniżenia motywacji czy wyuczonej bezradności, w mniej skrajnych przypadkach po prostu wydłużają czas nauki i odbierają szansę na realizowanie hobby czy spotkania z rówieśnikami. Na szczęście rodzic, który zna podstawy procesu uczenia się, może być doskonałym konsultantem w kwestii efektywnej nauki.
Więcej Info


Higiena snu – zadbaj o swój i dziecka zdrowy sen!

Jak zdefiniowano w Klinice Mayo, wystarczający sen to taki, który trwa wystarczająco długo, aby go poczuć. W badaniu US National Sleep Foundation (2000) 65% respondentów zadeklarowało że ich spanie nie spełnia tych kryteriów, a 50% skarży się na słabe wyniki i kreatywność w pracy z powodu senności. Wszystkie te zmiany ogólnej jakości i całkowitego czasu snu w społeczeństwie są prawdopodobnie wynikiem rozwoju społeczno-gospodarczego - dążenia do sukcesu zawodowego, priorytetowe traktowanie pracy i brak równowagi między czasem pracy a czasem prywatnym. Niedobór snu jest ceną, którą wiele ludzi płaci za te zmiany, ponieważ uważają, że jest to niewielka część życia. Skutki tej ceny, często poważne, są odczuwalne znacznie później, kiedy może być za późno. Tymczasem wystarczający, odpowiedni sen poprawia uczenie się i rozwiązywanie problemów. "Sen jest dla słabych" ten trend powoli traci na znaczeniu, ale wciąż jest to bardzo nieznaczna zmiana. Aby osiągnąć równowagę między snem a innymi sferami życia, należy dowiedzieć się, jaka jest odpowiednia higiena snu i co wpływa na jej jakość. Wiedza o higienie snu zamienia się w praktyki snu, a przez to poprawia jakość snu.
Więcej Info


Coach, mentor, trener? - jak (nie)motywować dzieci

„Motywacja” wpisana do wyszukiwarki daje prawie 10 milionów wyników. Nic dziwnego – stoi w końcu za wszelkim działaniem, umiejętnie wykorzystywana wiedza o niej może skłaniać do podejmowania lub rezygnowania z aktywności. Jak pomóc dziecku zarządzać własnymi zasobami motywacji i nie uzależnić go od nagród?

Motywacja ma głównie dwie twarze:

  • Zewnętrzna - wiąże się z oczekiwaniem wynagrodzenia za swoje działania – chodzenie do nielubianej pracy motywowane jest pensją, wykonywanie rysunku w przedszkolu – pomimo szczerej niechęci do malowania farbami – może skończyć się dobrą oceną albo pochwałą ulubionej pani.
  • Wewnętrzna - wysiłek podejmowany jest nie dlatego, że prowadzi do namacalnego efektu, ale dla samej przyjemności zajmowania się jakąś czynnością oraz nagrody wewnętrznej (satysfakcji, zadowolenia), możemy mówić o motywacji wewnętrznej.

Współczesne teorie motywacji sugerują, że oba rodzaje mogą współwystępować w różnych proporcjach – to ważne informacje w kontekście rozumienia dziecięcych zachowań.
Więcej Info