Czasami trzeba powtórzyć coś dwa razy. Hałas w pokoju obok, słaby zasięg, chwilowa niedyspozycja artykulacyjna spowodowana niespodziewanym ziewnięciem? Pestka. Frustrująco robi się wtedy, gdy powtarzasz coś z uśmiechem, a w odpowiedzi nie widzisz ani odrobinki zrozumienia. Mówisz coś trzeci raz, powoli i wyraźnie, a dziecko wygląda tak, jakby widziało cię po raz pierwszy. Jak pozbyć się supermocy niewidzialności i mówić tak, by dziecko rozumiało?
Krótka piłka
Umiejętność rozumienia coraz bardziej skomplikowanych treści rozwija się wraz z wiekiem oraz bogactwem mowy. Dlatego od pierwszych dni życia warto do dziecka dużo mówić (mowa u niemowląt rozwija się tylko w kontakcie z drugim człowiekiem! Piosenki dla dzieci i audiobooki z bajkami tutaj nie pomogą). W miarę dorastania warto dawać dobry przykład, używając zróżnicowanego języka i stwarzając okazję do poznawania nowych słów. Gdy jednak przychodzi do wypełniania obowiązków albo sytuacji wymagających skupienia, wszyscy wolimy proste komunikaty. Zamiast rozwlekłego monologu pełnego stylistycznych figur i dygresji, lepiej jest usłyszeć trzy zdania pełne treści, za to w oszczędnej formie. Dzieci są radykalnymi fanami prostych komunikatów.
Grzeczny, czyli jaki?
W naszych dorosłych umysłach pewne słowa, nawet niekoniecznie przejrzyste i zrozumiałe, mogą mieć nadane znaczenie, które czyni je użytecznymi w rozmowie. Każdy ma jakieś ogólne wyobrażenie, co znaczy słowo „grzeczny”, chociaż to słowo jest bardzo obszerne. Dla niektórych większe znaczenie w grzeczności może mieć sprzątanie po sobie, dla innych otwieranie drzwi kobietom albo ustępowania miejsca starszym. Często to słowo jest po prostu dopasowywane do sytuacji.
Nie rób tego tutaj. Zrób gdzieś indziej
Zakazy, które mają być dla dziecka wskazówką odnośnie właściwego zachowania, też mogą być kłopotliwie. Zachowanie, do którego staramy się dziecko zniechęcić, warto zastąpić innym, bardziej adekwatnym. Jeśli odbierasz dziecku jakąś możliwość, zaoferuj mu inną. Uważny rodzic przestrzega „Nie wycieraj rąk o spodnie”. No dobrze, to w co? W polu widzenia jest jeszcze obrus. Dużo bardziej pomocne okazuje się „Wytrzyj ręce w serwetkę, leży na stole”.
Formułowanie odpowiednich, adekwatnych dla możliwości dziecka i jego wieku komunikatów to nie tylko oszczędność czasu i uniknięcie frustracji, która w razie nieporozumienia dotknie obie strony. To też łatwy sposób na uniknięcie dawania dziecku zakazów. Dzięki ubieraniu naszych rad w formę wskazówek, a nie zdań zaczynających się od „Nie”, dziecko uniknie wrażenia, że wszystko robi źle – za to będzie mogło odebrać nasze rady jako pomoc i wsparcie.